Gdzie słońce dla NICH wschodzi ?

Świętujemy rok naszej blogowej twórczości – Pierwszy rok blogowania za nami! – i z tej okazji postanowiliśmy zaprosić innych pozytywnie pokręconych podróżników do opowiedzenia Gdzie słońce na nich wschodzi.

Ale żeby było jasne, zaprosiliśmy najlepszych, najciekawszych i najsympatyczniejszych. Tych, których poznaliśmy i tych, których bardzo byśmy chcieli poznać osobiście. Tych, którzy nas zachwycają, inspirują i motywują. Tych, którzy pewnie nawet tego nie wiedzą, że towarzyszą nam w podróży kiedy przemierzamy świat ich śladem.   

Najlepszy prezent ever?

Podróżują na różne sposoby , ale łączy ich jedno, ogromne serca, bo z okazji naszego roku sprawili nam niesamowity prezent. Wszyscy przyjęli zaproszenie i postanowili podzielić się opowieściami Gdzie słońce dla nich wschodzi.

Bałkany i Podróże według rudej - Sarajewo

Po Bałkanach podróżujemy dużo i intensywnie. Bywamy tam kilka, czasami kilkanaście razy do roku. Jednak jest na półwyspie miejsce dla nas szczególne, w którym moglibyśmy zamieszkać. Jeśli nie na stałe, to na pewno na dłuższy czas. Sarajewo, bo o nim mowa, jest miastem, które nas zauroczyło, od którego na swój sposób się uzależniliśmy i w którym ciągle odkrywamy coś nowego. Oboje nie przepadamy za zwiedzaniem dużych ośrodków miejskich. Wolimy być bliżej natury i pięknych widoków. Ale w Sarajewie mamy wszystko.

Bałkany wg Rudej 1
Foto: Bałkany i Podróże według rudej

Bliskość gór (Trebević, Bjelasnica, Jahorina), piękną przyrodę (np. w Parku Przyrody Skakavac), nietuzinkowe miejsca (np. Ruiny toru bobslejowego z czasów Zimowych Igrzysk Olimpijskich ‘84), mnóstwo punktów widokowych rozsianych po całym mieście (np. Żółta i Biała Twierdza), przepiękne zabytki, świetne restauracje i klimatyczne knajpki. Do tego stolica Bośni i Hercegowiny z każdym rokiem się zmienia. I choć bywamy tam regularnie, to za każdym razem odkrywamy tam coś nowego. Co ciekawe większość osób odwiedza Sarajewo latem, za to my najczęściej bywamy tam zimą. Wtedy mamy je praktycznie dla siebie, gdyż w grudniu czy styczniu nie ma w nim zbyt wielu turystów i panuje zupełnie inna atmosfera niż w szczycie letniego sezonu. Oczywiście Sarajewo nie jest miejscem idealnym.

Bałkany wg Rudej 2
Foto: Bałkany i Podróże według rudej

To miasto trudne do życia, z trudną przeszłością i wciąż nie do końca jasną przyszłością. Dla niektórych pobyt w Sarajewie jest trudnym doświadczeniem, gdyż ciągle dostrzec tam można ślady po wojnie z lat 90.. Ślady po kulach widniejące na fasadach budynków; Sarajewskie Róże na chodnikach przypominające o osobach, które zginęły w wyniku ostrzału snajperów czy wybuchu moździerzy; liczne cmentarze i groby. Ale z drugiej strony Sarajewo stara się iść do przodu, rozwijać, inwestować. Dlatego może kiedyś zdecydujemy się osiąść tam na dłużej. Dać sobie szansę na jeszcze lepsze poznanie samego Sarajewa, jak i całej Bośni i Hercegowiny.

Ola & Marek – Bałkany i Podróże według rudej

Busem Przez Świat – Alaska

Kiedyś myśleliśmy, że wyprowadzimy się z Polski i podróżując po świecie, szukaliśmy swojego miejsca. Po odwiedzeniu ponad 60 państw stwierdziliśmy, że jednak najlepiej czujemy się w Polsce i nie bylibyśmy w stanie wyprowadzić się z dala od naszych rodzin i przyjaciół. Ale gdyby jednak przyszło nam wyemigrować, to mamy kilka swoich typów, jeśli chodzi o miejsca, w których chcielibyśmy zamieszkać. Przez długi czas na pierwszym miejscu była nasza ukochana Australia, ale ostatnio do czołówki dołączyła Alaska.

Busem przez świat 1
Foto: Busem Przez Świat

Na pewno wiele osób myśląc o Alasce ma przed oczami kadry z serialu “Przystanek Alaska”. Olbrzymia dzicz, miasteczka, w których mieszka po kilkadziesiąt osób i łosie chodzące po ulicach. I Alaska taka właśnie jest. Dzika i zaskakująca. Zauroczyła nas alaskijska przyroda – tysiące lodowców i jezior, olbrzymie lasy i dzikie zwierzęta, których jest tu więcej niż ludzi. Kilkadziesiąt noclegów na dziko pod namiotem, nocne przymrozki w sierpniu i bliskie spotkania z niedźwiedziami nauczyły nas pokory. Ale poranne widoki z namiotu na przepiękne błękitne jeziora wynagradzały wszystkie trudy.

Busem przez świat 2
Foto: Busem Przez Świat

Ten najpiękniejszy z amerykańskich stanów ma najmniejsze zagęszczenie ludności, bo pomimo cudownej natury, warunki są tu trudne. Przez kilka miesięcy w roku jest ciemno, klimat jest zimny i wilgotny, a do wielu miast można dostać się tylko drogą powietrzną. Ale jest też dużo udogodnień, które mają zachęcić nowych mieszkańców. Nie ma tu podatku dochodowego, a pozwolenia na polowanie, połów ryb, czy kupno drewna są bardzo tanie. A dodatkowo każdy mieszkaniec dostaje od rządu około tysiąca dolarów rocznie, z tytułu wydobycia ropy naftowej.

Olbrzymia przestrzeń Alaski uzależnia, a tutejsze góry i szlaki oszałamiają. Zdecydowanie jest to jedno z naszych ulubionych miejsc na ziemi i polecamy je każdemu kto tak jak my lubi dziką naturę.

Ola & Karol – Busem Przez Świat

Color Cubano – Havana

Zapach to pierwsze, co uderza po wylądowaniu na lotnisku w Hawanie – ciężkie, wilgotne powietrze, którego w Europie trudno doświadczyć. Zapach ten działa jak narkotyk i przyciąga nas do miasta, jakbyśmy byli w transie. Ale pobyt w stolicy zostawiamy sobie zawsze na koniec podróży. Najpierw chcemy się zmęczyć, a tutaj odpocząć, bo tu czujemy się jak w domu.

Bo Hawana to nie tylko piękna architektura, w której zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia, stare samochody tworzące klimat miasta, ale przede wszystkim ludzie i miejsca.

Color Cubano 4
Foto: Color Cubano

To tutaj, od ponad stu lat, działa knajpa Dos Hermanos, gdzie za barem spotykamy Vicente, który koryguje nasz wciąż niedoskonały hiszpański i serwuje zimne mojito. To tutaj przy muzyce zespołu Luz Latina zapominamy o bożym świecie. W Hawanie mieszka Yorlandy, taksówkarz, z którym prowadzimy dysputy polityczne podczas kursów po mieście, oraz Klaudia, rezolutna Kubanka ze Starej Hawany, która objaśnia nam kubańskie zwyczaje i poprawia, że do ropy viejy nie dodaje się papryki, bo to nie po kubańsku.

To w końcu masa przypadkowo spotkanych ludzi na Malecónie, takich jak Danilo z Centro, który wbrew obiegowej opinii o Kubańczykach nie chce od nas 1 CUC, tylko po prostu posiedzieć i chwilę pogadać. A rozmowa przeciąga się do późnej nocy. To też Pepe, właściciel casy praticular, do którego wracamy, bo wiemy, że Pepe nie zostawia nikogo na lodzie, a drzwi do jego domu zawsze są otwarte.

Hawana to w końcu życie, tak inne od tego, które widzimy na co dzień w Europie. Życie w grupie, z sąsiadami, z rodziną, tak, aby nikt nie czuł się samotny. Los Habaneros zawsze znajdą czas na popołudniowe zimne piwo i pogaduchy przed domem czy wspólne oglądanie meczu baseballowego. Bo w Hawanie nikt się nie śpieszy, nie zamyka w swoich czterech ścianach. Tutaj nawet ciągłe wystawanie w kolejkach urosło do rangi spotkań towarzyskich.

Color Cubano 6
Foto: Color Cubano

Dlatego, kiedy jesteśmy w stolicy, nie tracimy czasu na zwiedzanie muzeów i zabytkowych fortów. Wciąż nie byliśmy w Muzeum Rewolucji. Wolimy usiąść na balkonie z butelką rumu, cygarem i po prostu chłonąć atmosferę Starej Hawany. Albo zwyczajnie przespacerować się kolorowymi uliczkami Centro, by na koniec rozłożyć się pod baobabem w patio Uniwersytetu Hawańskiego w Vedado, który jest naszą oazą spokoju w tym wielkim ulu, jakim jest Hawana.

Bo w Hawanie, dokładnie tak jak w ulu, w ciągu dnia nie ma miejsca na ciszę. Od porannego piania kogutów o 4 nad ranem, do wieczornych rytmów reggaetonu, dzień wypełniają warkot silników i klaksony oldtimerów oraz głośne rozmowy. Ale gdy nocą miasto zapada w sen i nastaje cisza, znowu pozostaje tylko zapach, ten narkotyczny, którego nie da się zapomnieć i który na pewno nas tutaj sprowadzi ponownie.

Olga & Karol – Color Cubano

CroLove – Dubrownik

Naszym chorwackim rajem na ziemi, niezmiennie od 2011 roku, jest Dubrownik, To było zauroczenie od pierwszego pobytu. Wszystkie nasze życiowe decyzje staramy się tak prowadzić, by emeryturę spędzić odpoczywając na tarasie przed własnym domem w okolicy Dubrownika.

CroLove 2
Foto: CroLove

Z Perłą Dalmacji wiąże się wiele wspaniałych chwil w naszym życiu. To właśnie tam, na schodach do kościoła Św. Ignacego oświadczyłem się Agnieszce. Nasz pierwszy wschód słońca w Dubrowniku, które wyłoniło się znad pobliskich wzgórz, oglądaliśmy z tarasu Hotelu Hilton, ze szklanką świeżo wyciskanego soku pomarańczowego w ręku. Wschodzące słońce, rzucające promienie na stare miasto – coś niesamowitego!

CroLove 1
Foto: CroLove

Dla nas Dubrownik, piękny jest o każdej porze roku, jednak jeśli ktoś odpuszcza jego zwiedzanie tylko z powodu niezliczonych tłumów turystów, powinien odwiedzić go poza sezonem, w maju lub pod koniec września.

Agnieszka & Wojtek – CroLove

Kołem Się Toczy – Podlasie

Podlasie! Byłem tam pierwszy raz w zeszłym roku i powiem szczerze, że się zakochałem. Te puszcze, pięknie meandrujące rzeki, zwierzęta, przesympatyczni ludzie i kawał niesamowitej historii. Dawno tak mocno nie zachwyciłem się żadnym z regionów Polski. Za główny cel obraliśmy sobie kontakt z naturą, a w szczególności szukanie łosi. Misja zakończyła się sukcesem (choć nie jakimś szalonym) i już planujemy powrót, żeby zobaczyć inne zwierzęta. Z wilkiem i żubrem na czele!

Karol – Kołem Się Toczy

Polsko-egipskie podróże – Lizbona

Zazwyczaj mamy zupełnie inne opinie na temat miejsc, które odwiedzamy. Naprawdę rzadko się zdarza, żeby gdzieś się nam obydwojgu tak samo podobało. Kiedy przychodzi do wyboru ulubionego miejsca w trakcie dłuższego wyjazdu to zawsze wskazujemy zupełnie inne… Ale jest jedno miasto, które nas obydwoje zauroczyło, miasto, do którego moglibyśmy wrócić choćby dzisiaj. To Lizbona! Wystarczyło nam kilka dni żeby zakochać się w stolicy Portugalii.

Polegytravels 1
Foto: Polsko-egipskie podróże

Lizbona to pierwsze miasto, w którym poczuliśmy: „to jest to! Tutaj moglibyśmy zamieszkać!”. Tam jest po prostu wszystko co nam potrzebne do szczęścia. Przede wszystkim samo miasto jest przepiękne. Jego położenie na wzgórzach sprawia, że zwiedzanie jest dosyć męczące, ale też niesamowicie ekscytujące! Z każdego z licznych punktów widokowych można oglądać miasto z innej perspektywy. W starej Alfamie jest całe mnóstwo ciekawych zabytków, a jadąc tramwajem 28 przez wąskie uliczki możemy praktycznie dotknąć ścian budynków.

Polegytravels 2
Foto: Polsko-egipskie podróże

Do tego dzielnica Belém ze swoją cudowną architekturą, niewielka odległość miasta od oceanu, przepyszne jedzenie i idealna pogoda! Godzinami mogłabym spacerować wąskimi uliczkami Alfamy, wspinać się na punkty widokowe, fotografować żółte tramwaje, a na śniadanie pić kawę i jeść pastéis de nata 🙂 Lizbona ma w sobie to coś, co sprawia, że dla nas jest to miejsce idealne 🙂

Ola & Mohamed – Polsko-egipskie podróże

Ready for Boarding - Singapur

Miejsc, które nas zachwyciły podczas naszych wspólnych podróży jest bardzo wiele i nie sposób wybrać jedno najlepsze. Jeśli jednak mielibyśmy możliwość zamieszkania w dowolnym miejscu na świecie, do głowy przychodzą nam dwa, ekstremalnie różne kierunki: pierwszym jest Singapur, a drugim Islandia. Tak więc z jednej strony mamy tropikalny Singapur –  miasto nowoczesne, rozwinięte, pełne drapaczy chmur i innowacyjnych technologii, a z drugiej chłodną Islandię, piękne krajobrazy, lodowce, wulkany i pustkowia. Oba niesamowicie bezpieczne, oba wyjątkowe.

Jeśli jednak mielibyśmy wybrać tylko jedno miejsce do zamieszkania, to stawiamy na Singapur, gdzie jest zdecydowanie cieplej, a wschody i zachody słońca są o bardziej przyjaznych godzinach niż na Islandii. Miasto Lwa zachwyciło nas wszechobecną roślinnością, porządkiem oraz czystością. Początkowo może przytłaczać lub zaskakiwać, bo na tle wielu innych azjatyckich krajów zdecydowanie się wyróżnia. Mamy tu do czynienia z przeplatającymi się religiami, mieszanką kulturową, a wszystko to otoczone nowoczesnymi budynkami, klimatyzowanymi centrami handlowymi, rozwiniętą komunikacja i bujną roślinnością. Zachwycają ogrody, parki, place zabaw, centra rozrywkowe, tarasy z drzewami. Widać, że władze mają spójną wizję co do tego, w jakim kierunku ma się rozwijać miasto i skutecznie to realizują. Podoba nam się podejście do utrzymania czystości jak i do ekologicznych rozwiązań, jak na przykład zastosowane w słynnych Super Drzewach w Gardens by the Bay. Tu nic nie jest pozostawione przypadkowi: zarówno promienie słoneczne jak i deszczówka są maksymalnie wykorzystywane!

Ready for Boarding 1
Foto: Ready for Boarding

Z drugiej strony trzeba pamiętać, że Singapur jest również znany z zakazów i ograniczeń jakie narzuca mieszkańcom jak np. zakaz żucia gumy, chodzenia nago po własnym mieszkaniu, czy ograniczania możliwości zakupu samochodu (nadal dopuszczalna jest nawet kara śmierci!). Zresztą zakazy te dotyczą również turystów i ich nieznajomość nie jest żadnym wytłumaczeniem dla policji.

Ready for Boarding 2
Foto: Ready for Boarding

Niemniej jednak to właśnie Singapur postrzegamy jako ciekawe miejsce do życia. Poza tym, jest jeszcze jeden mocny argument za zamieszkaniem tutaj: Singapur jest świetną bazą wypadową jeśli chodzi o podróże po całym świecie ze względu na rozwiniętą sieć połączeń lotniczych z lotniska Changi! Nic tylko mieszkać w Singapurze i podróżować ile się da 🙂

Kamila & Paweł – Ready for Boarding

Rudeiczarne – Filipiny

Każda kolejna podróż, odkrywane miejsce, pobudki wczesnym rankiem na wschody słońca, by chłonąć każdą sekundę, by spełniać kolejne marzenie – czy jest coś bardziej fascynującego niż nieustanna wędrówka w pogoni za marzeniami właśnie? Ale choć staramy się jak najwięcej zobaczyć, odkryć, niewiele jest miejsc, które zafascynowały nas tak w 100 procentach, w których moglibyśmy i chcielibyśmy żyć.

I tu pojawia się pytanie – choć od dwóch lat mieszkamy na słonecznej Malcie, to gdzie słońce dla nas wschodzi? Gdzie wydaje nam się, że moglibyśmy być szczęśliwi żyjąc tam, tak po prostu? 🙂

Rudeiczarne 2
Foto: Rudeiczarne

Jest takie państwo w Południowo-Wschodniej Azji, gdzie słońce nie kładzie się spać, gdzie ludzie promienieją uśmiechem, gdzie każdy dzień to radość, gdzie czas płynie wolniej. Państwo składające się z tysięcy wysp i wysepek, a każda z nich jest zupełnie inna. Poruszasz się między nimi i lądujesz w zupełnie innym zakątku. Zmieniające się krajobrazy, złowrogie wulkany przeplatające się z dżunglą, rajskie plaże, podwodne królestwo pełne kolorowych raf koralowych. Tak, Filipiny to jedno z tych miejsc na ziemi, gdzie chcielibyśmy kiedyś żyć. Może jeszcze nie dziś, ale kiedyś na pewno. Zbudować sobie drewniany domek blisko plaży, gdzie będziemy mogli codziennie dawać upust naszej pasji nurkowania. Skąd będziemy mogli wskoczyć na skuter i jechać przez prowincję machając tubylcom, pomiędzy pachnącymi polami ryżowymi i farmami palm bananowych. Kochamy Filipiny, tak po prostu. Dlaczego?

– Za niesamowitą naturę, egzotyczną, zapierającą dech w piersiach, kolory, które tak intensywne, że czujemy się jak spacerując po tęczy,

– Za wspaniałych ludzi, którzy z chęcią podchodzą do nas, by porozmawiać o pogodzie i dowiedzieć się, jak jest w naszej Ojczyźnie, radośnie machają nam na powitanie, zawsze skorzy do pomocy, takiej bezinteresownej, przyjaźni i zwyczajnie dobrzy,

– Za to, że wszędzie możemy się porozumieć z tubylcami w języku angielskim, jako że jest to język urzędzowy Filipin,

– Za to, że na każdej z wysepek możemy znaleźć zakamarki, gdzie będziemy całkiem sami, z dala od turystycznej komercji, miejsca prawdziwe, o których wiele razy śniliśmy,

– Za owoce prosto z drzew – ananasy, banany, papaje, kokosy – tak soczyste, że jesteśmy cali umorusani w sokach,

– Za lazurową wodę, pod którą kryją się delfiny, ukochane żółwie morskie, rafy koralowe, które dotąd się nawet nie śniły, a w których wreszcie moglibyśmy nurkować; za podwodne wraki będące domem dla tak wielu fascynujących stworzeń,

– Za cień palmowych drzewek chroniących nas przed wszechobecnym słońcem, dających ukojenie, gdy ciężko złapać dech w tropikalnej wilgoci,

– Za różnorodność natury – wulkany, dżungle, plaże, góry, równiny, pola ryżowe, skąpane w słońcu,

– Za to, że wciąż możemy tu znaleźć autentyczność, dzicz, za to, że do wielu miejsc nie dotarli jeszcze deweloperzy budujący kurorty wakacyjne…

Rudeiczarne 1
Foto: Rudeiczarne

I moglibyśmy tak wymieniać w nieskończoność. Wiemy jednak, że kiedyś to właśnie tu wylądujemy z naszym życiem, wybudujemy ten nasz malutki domek, z malutką werandą i będziemy się wsłuchiwać w szum fal popijając mleko kokosowe zagryzając mango. A słońce będzie nam świecić, wschodzić i zachodzić i nigdy się to nie znudzi. Bo Filipiny to miejsce, gdzie słońce dla NAS wschodzi i wschodzić będzie 🙂

Karolina & Piotrek – Rudeiczarne

Szalone Walizki - Tel Awiw

Czasem najtrudniejsze są historie najprostsze. Gdy zaczęliśmy się zastanawiać, gdzie chcielibyśmy by słońce dla nas wschodziło to odpowiedź na to pytanie okazała się nie taka prosta.

No oczywiście, że pierwsze co ciśnie nam się na usta to region gdzie mieszkamy czyli Warmia i Mazury. Latem to miejsce, z którego nie chce nam się ruszać tyłka. Tu mamy wszystko czego potrzeba do szczęścia czyli słońce, wodę i przyrodę. Ale… niestety są jeszcze wiosna, jesień i zima. I jeśli o tym nie wiecie to przypominamy, że Niemcy nieprzypadkowo byli wysyłani niegdyś do Prus Wschodnich. Nie traktowano tego jako nagrodę a raczej jak karę bo z powodu dużej wilgotności wiele osób szybko cierpiało na reumatyzm.

Powiedzmy to sobie szczerze, że kochamy gdy jest ciepło, w miarę sucho, jest słońce, woda, pyszne jedzenie i wino. Biorąc pod uwagę te wszystkie kryteria jest miejsce, w którym moglibyśmy mieszkać i które idealnie nam pasuje.

Szalone Walizki 1
Foto: Szalone Walizki

Jeśli jeszcze nie byliście w Tel Awiwie to gorąco Wam polecamy – nadróbcie tę zaległość. Miasto jest odmienne od naszych standardowych wyobrażeń o wizytówce Izraela.

Wyobraźcie sobie, że niezależnie od poru roku, wychodzicie o poranku na deptak, ciągnący się wzdłuż pięknej plaży nad Morzem Śródziemnym a po bulwarze od wczesnych godzin porannych biegają ludzie, jeżdżą na rowerach, wrotkach deskorolkach. Ogólnie jest jakoś tak naprawdę radośnie i czuć dobrą energię.

Kawałek dalej na plaży ktoś wpada na pyszną szakszukę. W powietrzu czuć wolność. Niezależnie od dnia tygodnia ludzie tłumnie tańczą i bawią się. Cieszę się życiem i każdą chwilą. Wtedy wielu mieszkańców Tel Awiwu wybiera się na lunch do Starej Jaffy albo w jakiś inny uroczy zakątek.

Innym razem można wpaść na śniadanie ze znajomymi na Souk Caramel czyli tętniący życiem bazar wokół, którego jest sporo idealnych na śniadanie knajpek lub miejsc stworzonych do lunchu. To miejsce gdzie cały rok są świeże lokalne warzywa i owoce. Izraelczycy stawiają na zdrowy tryb życia dlatego są one tanie i to jeden z najtańszych sposobów żywienia.

Szalone Walizki 2
Foto: Szalone Walizki

Na ścianach wielu domów aż roi się od różnorodnych i naprawdę ślicznych graffiti. Wieczorem obserwujemy idealny zachód słońca nad Morzem Śródziemnym by o poranku znów zobaczyć miejsce Gdzie Słońce dla Nas Wschodzi.

Dorota & Jarek – Szalone Walizki

W podróży. Od czasu do czasu – Pustynia

Zimno. Z ust leci para. Powierzchnia namiotu pokryta szronem. O, tak – to była długa i ciężka noc, pełna lodowatego wiatru, piasku w śpiworze i dziwnych snów, postrzępionych jak stara reklamówka na kolczastym krzaku. Myśl o wyjściu z pieleszy napawa grozą. Nagle słońce wschodzi… i wszystko idzie w zapomnienie. Mamy wrażenie, że wschodzi tylko dla nas i jednego małego żuczka uczepionego tropiku, bo wkoło nie ma żadnych innych istot. Kochamy poranki na pustyni! Kochamy pierwsze życiodajne ciepłe promienie i tę piękną pomarańczową atmosferę. Kąpiemy się w nich jak w oceanie.

W podróży. Od czasu do czasu
Foto: W podróży. Od czasu do czasu

Naszym żywiołem są zdecydowanie pustynie. Zakochaliśmy się w nich od pierwszego wejrzenia. I co z tego, że bez wzajemności? Co z tego, że nie moglibyśmy tak żyć cały czas, bo zerowa lub prawie zerowa wilgotność powietrza wysusza skórę, oczy, śluzówki i powoduje, że smarkamy krwią? Co z tego, że drobinki piasku są wszędzie (dosłownie wszędzie), że chrzęszczą w zębach, i że psują sprzęt fotograficzny? Co z tego, że wchodzenie po wydmach to wycieczka dla Syzyfa, a nie normalnych ludzi? No i co, że już godzinę po wschodzie skóra, mimo smarowania SPF 50 niemal płonie ogniem?

W podróży. Od czasu do czasu 2
Foto: W podróży. Od czasu do czasu

To wszystko nie ma żadnego znaczenia, bo pustynia jest po prostu piękna. Bezkresna. Taka sama od milionów lat, a jednak codziennie inna. Cicha. Bezludna. Jest kosmosem, gdzie każda drobinka piasku jest planetą ze swoją własną historią, gdzie każda forma życia jest cudem przyrody, gdzie przetrwanie jest naczelną siłą. Żadne miasto, żadna dżungla, wyspa, czy plaża nie robi na nas takiego wrażenia jak niekończące się, niegościnne pustkowie.

Widzieliśmy różne pustynie – piaskowe, skaliste, żwirowe, solne. Dreptaliśmy przez Saharę, Pustynię Simpsona, Wahiba Sands, Atacamę, Salar de Uyuni, Namib, Kalahari. Słuchaliśmy śpiewu dziwnej wydmy na kazachskim stepie. I ciągle nam mało. Jedno jest pewne – pustynie to bezsprzecznie właśnie to miejsce, w którym słońce dla nas wschodzi, a naszym marzeniem jest zobaczyć największą z nich – Antarktydę.

Sabina & Piotr – W podróży. Od czasu do czasu

Wszędobylscy – Sycylia

Miejscem, które nieustannie nas zachwyca i do którego moglibyśmy wracać i wracać są Włochy. A jeszcze dokładniej mówiąc: Sycylia. Z tą wyspą mamy mnóstwo pięknych wspomnień. Co nas tak w niej urzekło? Przede wszystkim wspaniałe widoki, z kategorii tych, które zapierają dech i na długo pozostają jeszcze w pamięci. Sycylia może pochwalić się pięknymi plażami, a woda zachęca, by tylko się w niej zanurzyć. Dodajmy do tego urocze miasteczka, często położone na wzgórzach. Rezerwat przyrody Zingaro. Urokliwe zatoczki. I oczywiście majestatyczna, górująca nad wyspą Etna. Widok, który roztacza się z jej szczytu jest po prostu niesamowity. To są takie chwile, które pamięta się do końca życia.

Wszędobylscy 1
Foto: Wszędobylscy

Nie sposób nie wspomnieć też o sycylijskiej kuchni. Jako miłośnicy dobrego jedzenia czujemy się tu jak u siebie. Świeże makarony z pysznymi dodatkami, pizza, arancini, cannoli – długo moglibyśmy wymieniać te wszystkie smaki, które nas tam oczarowały. Poranne espresso przegryzione słodką bułką. I wino, w każdej odmianie. Soczyste pomarańcze zrywane o świcie w kanionie Alcantara. Dla samej włoskiej kuchni moglibyśmy tam pojechać i zostać.

Wszędobylscy 2
Foto: Wszędobylscy

Nie tylko widoki i dobra kuchnia przemawiają za tym, że to nasze miejsce na Ziemi. Włosi słyną też raczej z dość swobodnego podejścia do dnia pracy. U nich wszystko dzieje się powoli, nikt się nigdy nigdzie nie spieszy. Piano piano, jak to mawiają. Na początku może być to nieco irytujące, ale kwestia przyzwyczajenia. W świecie, gdzie każdy pędzi gdzieś na złamanie karku to miła odmiana. Podoba nam się idea popołudniowej sjesty. Wieczorne wyjścia całą rodziną do restauracji, gdzie dzieciaki biegają między stolikami do późnych godzin nocnych i nikomu to nie przeszkadza. I słońce. Dużo słońca! Od tych przemyśleń znowu nabraliśmy ochoty, by ponownie wybrać się na Sycylię. To miejsce ma w sobie to coś.

Ania & Adrian – Wszędobylscy

Gdzie słońce dla NAS wschodzi?

Przy okazji tworzenia tego wpisu naszła nas refleksja. Gdzie tak właściwie słońce dla nas wschodzi? W pierwszej chwili szumnie odpowiedzieliśmy sobie „WSZĘDZIE”. No dobra, ale gdybyśmy mieli wybrać gdzie tak najbardziej? Chwilę się zastanawialiśmy i wybraliśmy!

Gdzie słońce dla nas wschodzi - Zanzibar

Zanzibar wybraliśmy z kilku powodów. Po pierwsze, był to nasz pierwszy prawdziwy wyjazd backpackersowy, który rozpoczął naszą przygodę z podróżowaniem po dalekim świecie w 100% na własną rękę. Wcześniej po prostu były to roadtripy po Europie albo wyjazdy mimo wszystko trochę zorganizowane. Kupiliśmy spontanicznie bilety lotnicze na tą afrykańską wyspę, ponieważ była bardzo dobra oferta. Następnie kupiliśmy nasze pierwsze plecaki, żeby było w czym nosić cały podróżniczy dobytek, przydały się, bo przemierzaliśmy wyspę wzdłuż i w szerz. Poznaliśmy fantastycznych, pomocnych, wiecznie uśmiechniętych mieszkańców wyspy. Zazdrościliśmy im ich podejścia do życia, tradycyjnego „Pole pole”, czyli „powoli powoli”, nikt się nie spieszy i nie popędza, a na wszystko jest czas.

Zanzibar Atrakcje Pingwe (74)
Szczęśliwi na maksa

Cieszyliśmy się niesamowitą przyrodą, zobaczyliśmy jak rośnie gałka muszkatołowa, jedliśmy pieprz prosto z drzewa i poznaliśmy króla przypraw. Drzewo cynamonowe nazywane jest tak wśród Zanzibarczyków z racji szerokiego zastosowania korzenia, liści i kory. Powylegiwaliśmy się na niebiańskich plażach i brodziliśmy pierwszy raz w Oceanie Indyjskim. To z Zanzibaru polecieliśmy do kontynentalnej Tanzanii, gdzie pierwszy raz w parkach narodowych z szeroko otwartą buzią podziwialiśmy dzikie zwierzęta w ich naturalnym środowisku. Safari w Tanzanii było naszym jednym z największych przeżyć. Na Zanzibarze w końcu zrobiliśmy poniższe zdjęcie wschodu słońca, które ostatecznie stało się zdjęciem przewodnim naszego bloga i nakierowało nas na ostateczną nazwę. To tak naprawdę wtedy  wykiełkował w nas pomysł tworzenia bloga, pisania o podróżach, dzielenia się doświadczeniami i inspirowania.  

Zanzibar Atrakcje Jambiani (100a)
Ten widok nakierunkował nas na ostateczną nazwę bloga

Gdzie słońce dla CIEBIE wschodzi?

Teraz już wiecie, gdzie słońce dla nas i dla naszych blogowych przyjaciół wschodzi. Kierunki są tak różnorodne, że nawet nas to zaskoczyło! Każdy jest inny i każdego ciągnie w inna stronę świata i to właśnie jest cudowne! A to co nas łączy, to odkrywanie piękna i różnorodności świata oraz dzielenie się tym z Tobą, naszym czytelnikiem. Inspirujemy i w ten sposób nakręcamy Ciebie, ale i siebie do działania. Praktycznie codziennie zastanawiamy się nad kolejnym miejscem w którym sprawdzimy czy słońce dla nas wzejdzie. A, czy Wy już wiecie, gdzie słońce dla Was wschodzi?

Autor

Podróżnik, bloger, master of technology i siła napędowa do dokumentowania przygód. Dodatkowo wszystko jedzący łasuch dbający o rozwój sekcji “Podróże Kulinarne”.  Kiedyś pełnił funkcję skrupulatnego księgowego, ale porzucił tę fuchę, bo kto by liczył kasę, jak można liczyć gwiazdy.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Ale to świetnie wyszło! Sami jesteśmy mega zaskoczeni, jak różnorodne kierunki się tu pojawiły! I to jest w tym najpiękniejsze – że wszyscy jesteśmy jednak inni, że każdy szuka czego innego, każdy znajduje te swoje perełki, o których śnił, a te sny w każdej głowie są takie inne. Kochamy różnorodność świata i ludzi! I to, że w każdym miejscu można znaleźć tyle słońca, pozytywnej energii i siły! Inspirujcie, Kochani i podróżujcie dalej, jak najwięcej! Niech to słońce wschodzi Wam i nam wszystkim, w różnych miejscach na świecie, w różnych strefach czasowych, każdemu bez wyjątków! Bo świat ma tyle do zaoferowania… Czytaj więcej »

[…] […]

michał

Wzeszło w Słowenii i w Beskidzie Niskim 🙂 Szalenie polecamy, niedaleko a z efektem wow!